.

.

czwartek, 10 lipca 2014

Siostra pustki część IV


Wyszliśmy z cmentarza. Czułam, że nie przełknę nic po mimo to spytałam chłopaka; "Chcesz skoczyć ze mną do Maka albo jakiejś kawiarenki?"
Chętnie Merry..Chętnie..- Odparł..

Ruszyliśmy przed siebie. Nie mówiliśmy nic. Kompletnie nic. Totalna cisza. Tylko w nas, w środku - przynajmniej we mnie - kotłowało się tyle myśli. Tyle słów które chciałam powiedzieć, tyle pytań, które chciałam mu zadać, ale milczałam. Jak gdybym nie potrafiła jeszcze mówić..
Tak bardzo chciałam się "obudzić". Tak wielką miałam nadzieje, że to tylko sen. Koszmar... Kolejny  koszmar..

...Nagle Michał odezwał się - przerywając cisze pomiędzy nami - zostaw mnie. Idź do siebie. Nie możesz się ze mną zadawać.
Popatrzyłam na niego. - Co? Dlaczego? ...Wymamrotałam ochrypniętym głosikiem.
Zrozumiesz to kiedyś, proszę idź do siebie. Uspokój się i wróć..
- Ale..Ale.. - brakowało mi słów mimo, że przed chwilą były ich setki.
- Merry proszę.
Milczałam..  
Odszedł. Tak po prostu odszedł. Odwrócił się i poszedł wpatrując się w chodnik. Nawet się nie pożegnał.
...Co to bylo ? Czy to serio nie jest sen ?! ...Popatrzyłam w niebo, na chmury po czym powoli spuszczałam swój wzrok widząc te same bloki, które mijam codziennie, ludzi pędzących gdzieś z kolorowymi parasolami, drzewa już prawie bez liści i wielkie, szaro-brązowe kałuże.. - CO TO!? W kałuży w której stałam po kostki - wcześniej nie miałam czasu myśleć o tym ze w niej stoję- leżała mała karteczka.. Schyliłam się i podniosłam ją. Zaraz, zaraz... To przecież słowa dziewczyny z autobusu... Widocznie gdy chłopak odchodził , nie zauważył, że wypadła mu z kieszeni..
Wstałam i zacisnęłam pięść w której trzymałam mokry strzępek papieru. Schowałam ręce do kieszeni płaszcza i również ruszyłam przed siebie. W stronę domu.. 
Gdy doszłam na swoje osiedle deszcz troszkę ustał, lecz nadal siąpił. Weszłam na klatkę schodową i zaczęłam szukać kluczy w torebce. - CHOLERA !- krzyknęłam.. Nie mogłam znaleźć kluczy. Wywaliłam wszystko z torebki na ziemie a ich nie było.. I jak teraz mam kurwa wejść do tego jebanego mieszkania ?! - pomyślałam ciut za głośno, ponieważ przechodziła akurat moja sześcioletnia sąsiadka - Emi , którą zajmuje się co dwa tygodnie w piątki gdy jej mama wychodzi. Współczuje jej. Nie ma ojca, a ich sytuacja finansowa nie jest za ciekawa.. Ledwo starcza im na wyżywienie. A co do tych wyjść z  dwu  tygodniową przerwą, to pani Marta - bo tak ma na imię dorabia w klubie jako kelnera i... Ekhem... No coż. Chyba sami wiecie.
Nie ciekawe miejsce. Bardzo nie ciekawe... 
Siedziałam na zimnej posadzce, cała opłakana z rozmazanym makijażem, burczało mi w brzuchu gdyż zjadałam dziś tylko płatki z mlekiem na śniadanie a teraz jest już 17, no i wszystko z mojej torby bylo wysypane. Emi popatrzyła na mnie i usiadła koło mnie, po czym spytała swoim słodkim dziecięcym głosem - Co Ci Merry ? 
Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam jak to zawsze robie na powitanie... Nic kochanie, nic.. Odpowiedziałam sztucznie... 
Dziewczynka pytała dalej. Dlaczego płaczesz ? Zgubiłaś coś ?
...Byłam zmieszana. Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć, bo przecież nie opowiem dziecku co sie stało.. 
Hmm.. Zgubiłam klucze do swojego domku Emi, wiesz? I nie mam jak wejść...
Nie płacz - dziewczynka wyciągnęła z kieszonki swojej zielonej kurtki paczkę chusteczek otwarła ją i powiedziała - prosze, prosze nie placz, bo i ja się rozpłacze !

.................................

Ciąg Dalszy Nastąpi..




wtorek, 8 lipca 2014

Siostra pustki część III



Czułam jego ból. A on był wielki i ciężki..Tak wielki, że nawet nie umiem go opisać. To było coś w stylu, jak gdyby ktoś rozrywał mnie na najmniejsze cząsteczki i rozrzucał je gdzie popadnie.

Szliśmy dalej w ciszy. Ciało milczało, lecz dusza krzyczała, krzyczała i płakała. Naprawdę nie potrafię Wam tego wytłumaczyć, wybaczcie.

Rozpadało się jeszcze bardziej. Nikt nie widział naszych łez, wtopiły się w litry wody, "spływającej" z gęstych i ciemnych chmur, które swym wyglądem przypominały kłęby kurzu z pod szafy nie sprzątanej parę ładnych miesięcy..

Doszliśmy.. Przed naszymi opuchniętymi oczami ukazał się kamienny, szary, gruby mur z cegieł i furtka cmentarna. Westchnęłam i cichym głosem spytałam, "gdzie leży Twoja ukochana?"... Michał spojrzał na mnie jednym okiem, po czym powiedział 'choć za mną'. Milcząc poszłam - wpatrując się w ziemie.
Nagle przyszła mi do głowy myśl, że kupie bukiecik kwiatów. Miałam w kieszeni jeszcze 24 złote, które miałam wydać na obiad, ale poczułam iż Ona była ważniejsza teraz od mojego brzucha. Zresztą? Jak zwykle nie miałam apetytu..

Chłopak nie odzywając się ani słowem, zrobił to samo co i ja. Kupiliśmy dwa bukiety róż. .Po czym odezwał się do mnie, patrząc na krwisto czerwone płatki - to były jej ulubione kwiaty..Kochała róże, wpinała je wiosną we włosy- wyglądała cudownie..Była taka piękna. Taka niewinna.. Dlaczego więc ja ją zostawiłem ? Kurwa dlaczego !? - Niewytrzymująca przeklną na cały głos. Aż jakaś grubsza, w podeszłym wieku babcia chciała zacząć awanturę podchodząc do nas i chamskim głosem tłumaczyć ze to cmentarz i "poległym" (co zabrzmiało głupio w jej ustach) należy się szacunek. Odeszliśmy bez komentarza, a ona ciągnęła swoje. Nie miałam ochoty na dyskusje ze staruszką. Najmniejszej ochoty. Szła za nami jak jakaś nawiedzona ;-; ...Odwróciłam się, ponieważ zaczęło mnie już to wkurzać i powiedziałam - "Dobrze, rozumiem. Sorrka ? Wystarczy ? Zostawi nas pani ? ...Dzięki". Kobieta spojrzała na mnie oburzonym wzrokiem jak gdyby miała zaraz znowu się awanturować, ale milczała. Stanęła. Nie ruszała się... Stała..

A my poszliśmy dalej.
Michał wskazał palcem przed siebie, mówiąc; "widzisz ten grób, ten koło sosny, taki z marmuru z kamiennym krzyżem?". -Pokiwałam głową porozumiewawczo.


Podeszliśmy do nagrobka i złożyliśmy na nim kwiaty, przeżegnaliśmy się i 'modliliśmy'. Tak przynajmniej mi się zdaje. Jestem osobą nie wierzącą i nie znam żadnej z modlitw robiłam 'to' po raz pierwszy w swoim życiu. Wiedziałam jednak jak się zachować,bo widziałam podobne sceny nie raz w filmach..

Mówiłam do 'Boga' (w którego nie wierze), ale czułam że muszę. Po prostu muszę.. Rozmawiałam z nim w myślach. Takiego mętliku w głowie nie miałam dawno.. Pytałam się "Go" ; "Dlaczego ona ?, Co Ci zrobiła ?!, Dlaczego jej nie pomogłeś ?!"..Tak jak i myślałam. Nie dostałam odpowiedzi. Ani jednej.. I jak mam w tego ich "Boga" wierzyć ?! Jak..?

Zastanawiało mnie z jakiego powodu to zrobiłam. Wydawało mi się, że umarła moja siostra. Moja siostrzyczka. ALE JA JEJ NIE ZNAŁAM ! Widziałam ją raz w życiu przez jakieś 10 minut jazdy autobusem... Pamiętam tylko jej smutne, duże oczy. A mimo to była mi "tak bliska" i "tak daleka". -Ooooo, kolejna rzecz, której zapewne nie zrozumiecie, choć... Nie wiem. Może Wam się uda. Wyobraźcie sobie siebie na moim miejscu. Trudne troszkę, wiem.

Podeszłam bliżej Chłopaka. Opłakana chwyciłam go leciutko za rękę. była to najdziwniejsza rzecz jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła.

On zacisnął moją dłoń i przytulił.
Prawie nieznany mi 18-sto latek jest mi tak bliski. Dlaczego ?!
Ja nie ufam ludziom ! Dlaczego on !? Dlaczego?! ...Może to przez ten smutek ? Chyba oboje nie wytrzymywaliśmy. Rozryczeliśmy się w tej chwili jeszcze bardziej niż ostatnio.


Zaczęłam powtarzać cichutko. " Nie płacz, Nie płacz, Nie płacz..."



To nie Twoja wina ! Nie Twoja... Ona tu jest. Ona tu jest..


Michał wymamrotał... Gdzie jest qrwa ? Nie ma! Nie ma jej !


...Jest tu. Ludzie gi-gi-giną codzien-n-ie... Rodzina, przy-rzyjaciele.. Znajomi, bliscy... - jąkałam się przez łzy - Ale oni zawsze bedaa... z na- nami... Tu... - Pokazałam palcem na jego serce. My, my nigdy o nich nie zapomnimy...Ona..Ona, tu jest. i będzie... Be-ebedzie...


Chłopak poniósł na mnie wzrok.. Otworzył usta. Ale milczał..

Uśmiechnęłam sie przez łzy. "Nie mów nic. Czuj... " powiedziałam. Sama nie wiedząc do końca co mówie..

Wyszliśmy z cmentarza. Czułam, że nie przełknę nic po mimo to spytałam chłopaka; "Chcesz skoczyć ze mną do Maka albo jakiejś kawiarenki?"
Chętnie Merry..Chętnie..

środa, 11 czerwca 2014

Siostra Pustki część II

...Poszłam do swojego pokoju. Nie zapalając światła ruszyłam przed siebie. 
Fuuuuuckk ! - krzyknęłam nagle, potykając się o sztalugę i wdeptując w czarną farbę. Dopiero co się umyłam kurwa ;-; !...Nie miałam już siły na nic dzisiaj. Usiadłam na parapecie, padałam fizycznie a mimo to sen nie przychodził.  Próbowałam zasnąć. Ale nic z tego. Tę noc, całą spędziłam siedząc na parapecie i wpatrując się w migoczące nade mną gwiazdy. Znaczy.. Prawie całą nie mam pojęcia kiedy przysnęłam, ale budzik obudził mnie swoim hałasem tuż przed siódmą.

 ...Minął tydzień od tamtego wydarzenia, a stało się w nim coś niezwykłego... 

Co prawda w wiadomościach nie trąbiono już o dziewczynie. Temat zanikł. Przecież to tylko jakaś 'psycholka'..
Środa zleciała normalnie. Nic dziwnego się nie zdarzyło pomijając fakt, że dostałam piątkę ze sprawdzianu, na który gówno - za przeproszeniem- umiałam.. 
W czwartek wszystko się zaczęło.
Wracając do kamienicy, jesienna pogoda dawała się we znaki.. Znowu lało.. Idąc szybkim krokiem - aby jak najprędzej znaleźć się w ciepłym pomieszczeniu - włosy zwiewały mi na oczy.. W uszach miałam słuchawki z muzyką na full. Byłam jak gdyby odłączona od rzeczywistości.. Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka ! - I oboje wywróciliśmy się na chodnik. Jego oczy były opuchnięte. Wyglądało na to że płakał... Długo płakał.. 
Nie chciałam się mieszać.. W końcu był mi nieznajomy, a po raz pierwszy go widziałam. 
Pomogłam mu wstać, podając rękę. Z jego kieszeni wypadła mała wygnieciona karteczka i 5o złoty.. Schyliłam się po raz drugi i podałam, mówiąc 'proszę, to Twoje'... Chłopak uśmiechnął się, lecz było widać jego przygnębienie..
Nie wytrzymując - zapytałam. Jak masz na imię ?
Odparł - Michał..
Zamarło mi serce... Przypomniało mi się, że 19-nastolatka wysłała tamtego wieczoru sms'a do jakiegoś Michała...
...Chwila ciszy. Staliśmy jak wryci. Ludzie przechodzili. Jak zwykle obojętni.. Nie widzą smutku. 
Powiedziałam.. Ja Merry. 
Znowu się uśmiechnął pod nosem... 
Czułam, że muszę mu pomóc. Zadałam kolejne pytanie... - Czy coś się stało... Zwróciłam uwagę na napływające łzy do jego szaro-zielonych oczu..
Szybko krzyknęłam. Jeśli nie chcesz, nie mów!
Michał powiedział jedno krótkie zdanie. "Idę na cmentarz" 
...Pomyślałam 'i tak nie mam nic do roboty, może dotrzymam mu towarzystwa.'...Spytałam. "Mogę iść z Tobą?"
Chłopak powiedział, że przecież mnie nie zna, a ludzi nic nie obchodzą "zwyczajne" problemy innych..
Odparłam, że mimo że Cię nie znam czuję iż muszę iść z Tobą. Nie wiem dlaczego. Ale to czuję.
Powiedział że mogę. Więc ruszyliśmy razem..
Rozmawialiśmy..
Nagle doszło do tego..
- Kim ona dla Ciebie była?
- Wszystkim. Była częścią mnie. Umarła..
- (...) Współczuje Ci. Ja straciłam przyjaciela, On żyje. Ale nie dla mnie - odpowiedziałam.
- ...Widziałam ją w autobusie dzień przed tym. Co się stało.
Chłopak zaczął płakać, po czym rzekł ; Napisała mi sms'a dzień wcześniej o treści - wyciągnął telefon i zaczął czytać - "Kochanie jesteś dla mnie wszystkim. Kocham Cię. Ale czy zrobisz dla mnie wszystko? Czy ufasz mi? ...Jeśli tak to jutro nie przychodź do mnie. Nie dzwoń, ani nie pisz. Jeśli wytrzymasz jeden dzień be zemnie już nigdy Cię nie opuszczę..."
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. On kontynuował.
- Tego dnia późnym wieczorem podcięła sobie żyły. A obok niej na ziemi leżała ta karteczka która przed chwilą wypadła mi z kieszeni... Napisała. 
"Udało Ci się :) ..Kocham Cię :* Teraz codziennie tak rób, widzę że potrafisz. Miś.. Nie potrafiłam już żyć, w końcu czuję się wolna.."
Teraz i ja się popłakałam. 
Teraz i ja czułam jego ból..

wtorek, 10 czerwca 2014

Siostra pustki część I

Było już ciemno, a za oknem widniała gęsta mgła... Ludzie wracali do swoich domów. Przepychając się wśród zatłoczonych ulic, w tramwajach i autobusach. W jednym ze zniszczonych autobusów siedziała dziewczyna. Zapewne zapytacie czemu skupiłam się na niej... Przecież ten świat jest pełen 'identycznych', bez uczuciowych, szarych istot, których głównym zajęciem jest użalanie się nad sobą oraz martwieniem o swój tyłek. Ta dziewczyna nie wyróżniała się spośród tłumu.. Miała na sobie ciemne, przetarte na kolanie rurki, szary płaszcz i szyje owiniętą cienkim wełnianym szalikiem, na który delikatnie opadały gęste, kruczoczarne włosy. Lecz nie to skupiło moją uwagę na niej. Przykuła mnie do siebie swoimi dużymi smutnymi oczami. Wyglądała na zamyśloną... A jej myśli wydawały się tak samo przygnębiające jak pogoda za oknem...    Zauważyłam że wyciągnęła telefon i napisała sms'a do jakiegoś chłopaka.. Nie czytałam co pisała, ale    zauważyłam powiadomienie "wysłano do Michał"..     


                                   Autobus dojechał na ulicę Piłsudskiego. Oprócz mnie i paru innych osób wysiadła Ona.Wracając do domu miałam mętlik w głowie. Nie mam pojęcia dlaczego ta dziewczyna mnie tak zainteresowała .Następnego dnia nie mogłam się skupić w szkole i  nie byłam zbyt rozmowna. Praktycznie nie robiłam nic poza tym, że siedziałam w ławce i wpatrywałam się w gęste deszczowe chmury, z których siąpiła woda.Nadszedł wieczór. Postanowiłam zrobić sobie kolacje. Poszłam do kuchni, otworzyłam lodówkę po czym wyjęłam z niej plasterek sera i małego pomidora.. Na desce do krojenia leżała moja ostatnia bułka , którą kupiłam dziś rano, ale nie miałam na nią wcześniej apetytu - zresztą i teraz go brak..  Włączyłam swój stary kuchenny telewizor na TVP1 - chciałam obejrzeć wiadomości. Następnie powróciłam do szykowania sobie posiłku. Krojąc pomidora nagle poczułam ból.. Ucięłam się w palec.. Krew spływała ciurkiem po mojej kolacji ;-; ... Musiałam skoczyć szybko po chusteczki, które leżały koło telewizora. Biorąc paczuszkę, już chciałam wyłączyć - dzisiejsze, nudzące mnie wieści - gdy pojawił się ostatni z tematów. "Dziewiętnastoletnia dziewczyna z Poznania popełniła samobójstwo".Zapomniawszy chwilowo o ranie i wpatrując się w ekran, oraz słuchając tego co mówili dziennikarze zaczęły napływać mi łzy do oczu. Ponieważ rozpoznałam ją. To była ona. To ta dziewczyna. Ta na którą zwróciłam wczoraj taką uwagę.Naprawdę nie miałam pojąca czemu płakałam. Parzcież ja jej nie znałam. Nie była dla mnie nikim i już nigdy się nie stanie... Po mimo tego czułam jak gdyby umarła cząstka mnie. Jak gdyby to była moja przyjaciółka, bardzo bliska przyjaciółka, a nawet siostra - z którą widuje się codziennie..Wyłączyłam telewizor i poszłam się wykąpać. Oczywiście bez kolacji, pomijając fakt, że była od krwi to przez całe to wydarzenie nie byłam w stanie przełknąć nic. Nawet wody..Po umyciu się i 'wskoczeniu' w piżamkę stanęłam przed lustrem.. Moje ciemno zielone oczy były całe opuchnięte, a twarz ubrudzona czarnym tuszem- kupionym w Rossmannie..